Klimaty Łagowskie


Zamek w Łagowie


Po 1810 roku, po decyzji króla pruskego likwidującego edyktem dobra kościelne, kasacie obszarów zakonów i innych dóbr, kończyła się epoka władców, a w tym znaczenie i wpływy zamku łagowskiego.


Komandoria łagowska, to dobra synekura, źródło dochodów, o celach zakonu dawno już zapomniano. Komandorzy byli często z głębi Niemiec, a w Lagow osadzali swoich administratorów. Byli różni, z różnych rodów, - protestanci, katolicy pruscy i brandenburscy.

… Po śmierci landgrafa heskiego Wilhelma, w 1810 r. ostatnim komandorem łagowskim został inny v. Burgsdorff i po krótkich swoich rządach, doczekał się na skutek kasaty zakonu, przynajmniej tłustego odszkodowania…

Nie byli już więc nasi komandorzy, z wyjątkiem v. Burgsdorffa wojownikami, nie był też Łagów rezydencją, zamkiem rycerskim, lecz po prostu czołem klucza majątkowego. Zamek Na całej przestrzeni wieków nowoczesnych, jeden tylko raz, w 1640 r. toczyły się wokół Łagowa walki. W okresie wojny trzydziestoletniej Szwedzi zajęli zamek łagowski. Na próżno starali się Brandenburczycy wrócić do posiadania zamku, krwawe oblężenie nie dało rezultatu. Oto jedyny znany nam ze źródeł wypadek odegrania przez zamek łagowski roli militarnej. U schyłku średniowiecza zanotować możemy rzadkie przypadki, w których komandorzy łagowscy oddawali się zajęciom militarnym. W pobliżu Łagowa, przecinał Ziemię Torzymską wówczas ważny trakt handlowy łączący Polskę z Odrą na szlaku Poznań – Międzyrzecz – Słubice – Lebus, słynna Polackenstraβe – dziś zapomniany i zarzucony szlak. Była to droga przejazdów kupców, którą przemieszczali się oni jadąc dalej. Szkic sytuacyjny

W średniowieczu, wobec licznych rozbojów, bezpieczeństwo na tym szlaku było znikome, tym mniejsze, że osiedleni w jej pobliżu rycerze Winningowie w Torzymiu, chętnie, za wzorem rycerstwa niemieckiego, oddawali się „raubritterstwu” (rozbojom, grabieżom).

W 1350 r. elektor brandenburski zleca komandorowi łagowskiemu konwojowanie kupców do Międzyrzecza. Komandor miał na żądanie, dostarczać koni i ludzi, określono też odszkodowanie w wysokości 9 groszy za konia za 1 noc. Elektor w zamian, wypłacał komandorom rocznie 70 guldenów oraz zobowiązał się wypłacać odszkodowanie za zabicie chłopa lub konia.

W początkach XVI wieku doszło do spacyfikowania granicy polsko-brandenburskiej na tym odcinku, powołano do życia mieszane sądy polsko-brandenburskie, które dwa razy w roku miały na przemian w Międzyrzeczu i Ośnie (Meseritz und Drossen) rozsądzać wszelkie sprawy graniczne. Sądy te, miały w następnych dziesięcioleciach co robić wobec dziejących gwałtów, napaści, podstępnej gry i najazdów na wsie i obszary w obrębie dóbr na Ziemi Świebodzińskiej, Ziemi Sulęcińskiej, w starostwie międzyrzeckim i ziemi Joannitów. W Łagowie, droga Polackenstraβe przebiega obok d. PGR-u i j. Czarnego dalej na Międzyrzecz i Słubice.


Korzystano: Zamek w Łagowie wyd. z 1948 r. Gwidon Chmarzyński, M. Szczaniecki, + foto.

- miasteczko - Lebus = Lubusz, w przeszłości w Polsce, koło Słubic, teraz po stronie niemieckiej,

- Polackenstraβe – polska droga, teraz niewykorzystywana, szlak handlowy,

- średniowiecze – czas do 1492 r.

Opracował

Ryszard Bryl






Niedzielny spacer


Mieszkając w Łagowie możemy czuć się dumni, posiadamy na naszym terenie wiele niezwykle atrakcyjnych turystycznie obiektów. Jednym z nich jest Jezioro Ciecz (Trześniowskie). Jest to najprawdopodobniej jezioro powstałe po przejściu lodowca. Zakłada się, że lodowiec przesuwając się wydrążył wąską i głęboką rynnę, która napełniła się wodą.

Wyjątkowe jest z wielu względów, jednym z nich jest głębokość zbiornika – 58.8m, stawia to jezioro na 10 miejscu w Polsce. Następny powód, dla którego można uznać je za wyjątkowe to czystość wody.

I klasa czystości, o tym nie trzeba informować Łagowian , ale na turystach fakt ten robi spore wrażenie. Przejrzystość wody pozwala na uprawianie jednej z form turystyki kwalifikowanej, mianowicie nurkowania. Całe rzesze nurków korzystają z tego dobrodziejstwa. Podwodni turyści znajdą tu nie tylko prawdziwe głębiny, ale również niespotykaną atrakcję tzw ściankę, jest to ściana skalna niemal pionowo opadająca w dół. Znajduje się ona kilkanaście metrów pod lustrem wody w końcowej części jeziora.

Wyjątkowe jest również położenie jeziora. Leży ono w rynnie, co oznacza, że otaczają je strome wzniesienia zwane morenami. Są to niezwykle urokliwe tereny, wzgórza pocięte są głębokimi wąwozami. Ponieważ tereny te są częścią Łagowskiego Parku Krajobrazowego, ingerencja człowieka ogranicza się tu tylko do zabiegów kosmetycznych. Wieloletnie olbrzymy drzewne umierając zostają tam gdzie dokończyły żywota, stwarza to wrażenie pierwotności i dzikości. Okolice jeziora porasta stary bukowy las, zbiornik leśny, będący unikatem na skalę europejską. Z tego powodu utworzono tam rezerwat Buczyna Łagowska, gdzie oprócz przepięknych drzew podziwiać możemy sarny, dziki, lisy, jelenie oraz największy przyrodniczo skarb fauny, orła bielika.

Wędrówkę naszą rozpoczynamy przy kinie Świteź, kierując się na północ przechodzimy obok niewielkiego cieku wodnego niegdyś będącego naturalnym połączeniem Jeziora Trześniowskiego z Jeziorem Łagowskim. Pierwszy odcinek ok. 2 km jest bardzo wygodny, poruszamy się szeroka drogą gruntową. Z prawej strony mamy wody jeziora , a z lewej możemy zachwycać się morenami. Po tym odcinku droga ucieka w lewo, w kierunku Jemiełowa a my zostajemy na wąskiej i miejscami niewygodnej ścieżce, która wije się wzdłuż lini brzegowej przez następne ok. 2.5km. Miejscami zmusza nas do wspinaczki, innym razem do marszu w nieco podmokłym terenie. Warto zrobić po drodze kilka postoi, gdyż mijać będziemy kilka miejsc widokowych, gdzie warto zawiesić oko na jeziorze, które prezentować się będzie w całej swej okazałości. Dotarliśmy do ostatniej zatoki, jest to miejsce gdzie głębiny sięgają 50m. Obchodząc zatokę docieramy do bruku. Kierując się w prawo mijamy rybakówki i Stawy Bochenek. Stawy te zasilają Ciecz i przelewają swoje wody poprzez miejsce gdzie niegdyś stał hotel. Pozostały po nim tylko ruiny, robią one niesamowite wrażenie i świetnie komponują się z otaczającą przyrodą. Mijając rybakówki wchodzimy w pierwszą ścieżkę skręcającą w prawo. Obchodząc zatokę zmuszeni będziemy przeskoczyć kilka niewielkich strumyków, które wyrastają znienacka pod nogami. Czeka nas wspinaczka, gdyż ścieżka biegnie tu stromymi klifami. Trudy wspinaczki wynagradza nam widok roztaczający się na jezioro. Zachowajmy jednak koncentracje i uwagę gdyż jeden niefortunny krok może sprowadzić nas bardzo szybko ze szlaku. Brzegi jeziora po tej stronie są bardzo strome i upadek mógł by zakończyć się w wodzie. Przed nami kilkaset metrów terenów podmokłych, więc warto zerkać pod nogi. Aż do końca naszej wycieczki poruszać się musimy wymagającą trasą, ścieżka przechodzi tu miejscami w drogę by za chwilę zmienić się w dziko wijącą się serpentynę, pociętą wszędobylskimi korzeniami. Po minięciu pomostu przy ośrodku Kormoran możemy odetchnąć z ulgą. Ostatni odcinek to relaks w porównaniu z trudami, których doświadczaliśmy wcześniej. Szeroką drogą gruntową dochodzimy do Łagowa. Za nami 13km marszu i obcowania z dziką a zarazem bardzo atrakcją przyrodą. Sprawia to, że możemy być z siebie dumni. I gwarantuje że nie będzie osoby która po przejściu tej trasy nie będzie odczuwać zadowolenia.

Dlaczego warto odbyć ta drogę? Bo wstydzić się powinien mieszkaniec gminy, który nie zna walorów naszej ziemi. Nie musimy wyjeżdżać setki kilometrów aby znaleźć się w przepięknym miejscu, mamy to na wyciagnięcie ręki.

Drugi powód, to zdrowie . Jeśli musieli byśmy wymienić jeden mięsień absolutnie niezbędny do życia, wymienimy z pewnością serce . Nie bieganie, nie tenis i nie koszykówka najlepiej oddziałują na nasz organ pompujący oraz układ krwionośny i oddechowy. Naturalna forma ruchu jaka jest marsz, wzmocni serce oraz nasze mięśnie szkieletowe bezpieczniej i wydajniej niż wizyta w fitness klubie. Zaproponować chciałbym nowa formę marszu, która ze względu na swoje walory zdrowotne jest warta polecenia.

NORDIC WALK w przeciwieństwie do większości modnych trendów „pro zdrowotnych” jest wartościową forma ruchu. Polega na marszu z dwoma kijami w dłoniach. Żadnej filozofii i udziwnień tylko marsz podpierając się kijem. Nie jest to kosztowny sport, bo nie potrzebujemy pięknych, błyszczących kijków do nart. Swoje zadanie spełnią dwa proste patyki. Byle były mocne i nie powodowały odcisków. W trakcie NORDIC WALK kończyny górne i dolne pracują naprzemianstronnie. Technika jest naturalna więc każdy jest w stanie ją opanować. Korzyści tej formy ruchu jest wiele. Zalecana jest wszystkim osobom cierpiącym na dysfunkcje aparatu ruchu (stany zwyrodnieniowe kręgosłupa oraz stawów obwodowych, wszelkiego rodzaju kontuzje i rehabilitacja po złamaniach) oraz osobom cierpiącym na niewydolność układu krążenia lub otyłość. Klasyczny marsz lub bieg obciąża gównie kończyny górne i kręgosłup. Podparcie za pomocą kija powoduje przejęcie części pracy i przeciążeń przez mięśnie i stawy górnej części ciała. Włączenie do pracy górnej połowy ciała aktywuje do pracy większą ilość mięśni, co wyraźnie zwiększa ilość spalonych kalorii. Jest to bardzo istotne dla osób borykających się z nadwagą lub otyłością.

Foto Ramka na stronie

Polecam i zapraszam do odbycia tej niezapomnianej wyprawy. Zabierzmy wodę, prowiant, aparat fotograficzny oraz bliskich i w drogę.


Paweł Biskup z Łagowa






Qvo vadis Łagów ?


I tak jak dawniej lato znów

zapachem traw skoszonych burzy

i mgłą prześnionych dawno snów

nieznaną przyszłość wróży –

w potokach słońca skrzy się wiatr,

blaskami tęczy prószy

i woła echem tamtych lat,

zbłąkanym w leśnej głuszy –

Jeziora brzegiem możesz iść,

gdzie twoich stóp ślady

tam, gdzie czeremchy białej kiść

przesłania księżyc blady.

Pamiętasz ten magnolii kwiat

w cieniu kościelnej wieży?

nie został nawet po nim ślad,

dziś tylko gruz tam leży.

Jak niezbadane są wyroki

urbanistycznej dłoni,

cóż znaczy Łagów i – uroki

nikt nad tym łzy nie roni.

Kolejkę stawia pan z – budowy –

w Basztowej, tuż pod wieżą,

wnet chyba stanie zamek nowy,

bo w stary już nie wierzą.

Wiekowy czar łagowskich Bram

pokrywa zapomnienie,

za rok, za dwa znów będą tam

też gruzy i kamienie…

I tak jak dawniej lato znów

zapachem traw skoszonych burzy,

a co się ziści z naszych snów –

cyganka niech wywróży –


Łagów, 26 VI 1970

Dr Irena Sinicka - Szeja


<< Poprzednia Strona