Klimaty Łagowskie
22 sierpnia 2014
- Ucieczki – Powroty – Wypędzenia -
Wypędzenie ludności niemieckiej z Łagowa – 24.06.1945 r. i działania administracji
Być może jest tak, że ludzkość wzbogaci się gdy zbiednieje, a wygra, kiedy przegra
Immanuel Kant
Czas zmiany miejsca zamieszkania to zawsze duże przeżycie, zmiany zamieszkania z własnego wyboru, zamiany przesiedlenia, nowe granice przegranych, zwycięzców, to przeżycie, traumy nie do wycenienia przez nikogo i nigdy.
Poniżej przedstawiam fakty przeżyć, gdy zamiana miejsca pokoleniowego pobytu, zasiedzenia rodzinnego w okolicy rodziców i dziadków skutkuje faktem wysiedlenia na rozkaz, przymusowa, ale skrywana ucieczka, ucieczka i wyjazd w nieznane, pod kontrolą, pod karabinem, w ogromnym zamieszaniu z powodu rygorów wojennych i powojennego bałaganu administracyjnego, niepewności. Całości takiego stanu towarzyszył niepewny, ale ustalony mocarstwowo stan podziału wpływów państw zwycięskich. Takim fragmentem jest próba uchwycenia czasu końca II Wojny Światowej na terenie tworzącej się Polski i na terenie Niemiec przy granicy na Odrze, w miesiącach wiosny 1945 r. Niemcy ziem północnych i zachodnich, dotychczasowi obywatele na swoim, zostali przymuszeni do opuszczenia ojcowizny zasiedlonej od wieków.
Poniższy tekst Ucieczki – Powroty – Wypędzenia, to maleńka próba, fragment opisu tamtych ciągle tragicznych czasów srogiej zimy 1944/1945 od Królewca, do Mazur, przez obszary Brandenburgii, po ziemie śląskie przekazywane Polsce po Konferencji Poczdamskiej (17.07.1945-02.08.1945). Klimaty Łagowskie pokazują to, co było trudne dla obu stron od 1945 roku.
Lagow to ok. 1 200 mieszkańców, to duża wieś o cechach miasteczka, to wieś znana, znana szeroko i opisywana okolica, Luftkurort czasów pokoju, znana także w Berlinie i szerzej w Niemczech, to samo co wszędzie, gdy trwała wojna. Wojna wprowadziła ograniczenia, kartki na żywność, podejrzliwość, donosy, niepewność każdego dnia, aby przeżyć nadchodzące najgorsze.
Lagow, to jak wszędzie – oszczędność paliwa, „nowe” twarze niektórych sąsiadów, nowe wrogie zachowania wynikające z ideologii nazizmu, członkostwa w SA czy dalej w SS, a konieczności służby w Wermachcie. Jak wszędzie!
Lagow/Łagów, to od 1945 r., ta sama, blisko i łatwo brzmiąca nazwa – często były wprowadzanie inne nowe nazwy pośród miejscowości zajmowanych.
Wszędzie było podobnie, alarm w styczniu 1945 r., że idą krwawi Rosjanie, że gwałcą, kradną, zabijają, że się mszczą za to, co na wschodzie zrobiły kohorty wtedy zwycięskich wojsk niemieckich dywizji, a wzmacniała to propaganda J. Gebelsa. Był strach i niepewność jak będzie! Już nie słuchano wytycznych propagandy, już pakowano się na wozy konne, ładowano skromne zasoby żywnościowe na ręczne wózki (handawgen) i próba ucieczki przed nadchodzącym nieustannie frontem. Te próby, niepewność, przepełnione drogi, wędrówka i wędrówka w nieznane, wielokrotnie w styczniowe dni skutkowała powrotem do domu do pozostawionych zwierząt, mienia, do pozostałych swoich.
Teraz wiemy, że Niemcy w głębi kraju, dokąd i w styczniu i w następnych miesiącach docierali wypędzeni nie byli wcale zadowoleni z najazdu, najścia rodaków, z którymi trzeba było dzielić się wszystkim, osiedlać ich, udostępniać lokale i pola.
Na obszarach Ziemi Torzymskiej, w strukturze państwa pruskiego tutaj, gdzie co kilka kilometrów od siebie leżą wsie wtedy niemieckie i co 20-25 km miasta powiatowe jak Krosno Odrzańskie, Sulęcin, Świebodzin, Zielona Góra, Sulechów, Międzyrzecz itd., ale też własność prywatna obszarów leśnych i ziem uprawnych folwarków stanowiących dobra (Gut) bogatych rodów, a zima i wiosna 1945 roku miała już inne tło codzienności. Na zajmowanych obszarach niemieckich zastawano starsze pokolenie mężczyzn, inwalidów I Wojny Światowej, chorych i opiekunów rodzin, dzieci i kobiety pełnych obaw co do zachowań zwycięzców. Nie wrócili już nigdy ci, co byli żołnierzami stąd, bo czas historycznych zmian następował nieustannie. Nie mogli wrócić do rodzin, pomagać, normalizować życia, byli gdzieś w Europie, mieli też bezimienne mogiły na linii działań frontowych. Ci co przeżyli, szukali nowego miejsca pracy, nauki zawodu, łączyli się w nowe związki. Czas pobytu Armii Radzieckiej na 36 zajmowanych terenach, to czas strachu co będzie jutro, ale też aktywne działanie Rosjan szukających, ukrywających się byłych żołnierzy niemieckich różnych formacji, czy pobór i wywózka do Rosji wielu byłych żołnierzy i cywilów do prac fizycznych na lata pobytu tam.
Pierwszą podstawą prawną o porządkowaniu obszarów zajętych była Uchwała Rady Ministrów z 14.03.1945 r. o pierwszym podziale Ziem Odzyskanych i powołaniu pełnomocników rządu upoważnionych do administrowania nowo utworzonymi jednostkami (tymczasowo utworzone).
Na tej podstawie, już z końcem marca (w Świebodzinie) i w kwietniu oraz następnych miesiącach zaczęto tworzyć podstawy polskiej władzy cywilnej, gdy faktycznie jeszcze przeważali liczbowo w zajętych miejscowościach Niemcy.
Zaczęto tworzyć Zarządy Gminne, miejskie, powoływać wójtów, podwójtów, sekretarzy oraz tworzyć posterunki MO, Komendy Powiatowe MO, odpowiednio też Urzędy Bezpieczeństwa. Tak w dniu 28.03.1945 r. tworzy się administracja państwowa w Świebodzinie, rusza tam już 05.04.45, także praca Poczty Polskiej.
Początki wyglądały różnie – w teren wyruszały z pełnomocnictwami rządowymi grupy operacyjne KERM-u i MP (Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i Ministerstwa Przemysłu) celem oceny pracy, możliwości wytwórczych przejętych miast i ich zasobów przemysłowych, aby uruchomić, zabezpieczać to, co było w tymczasowym zarządzie wojsk radzieckich, polskich lub bezpańsko szabrowane.
Starano się zatrzymać rabowanie, szabrownictwo, niszczenie przejętego mienia, wywózkę (zdobycznego) przez Rosjan, ustanawiać pierwsze niemiecko-polskie załogi pracownicze, podnosząc z ruin przemysł, handel, oświatę, rolnictwo, leśnictwo i in. Cały kraj i tereny przejęte był zrujnowany.
Na zajętych dla Polski Ziemiach Zachodnich, pod okiem wojska radzieckiego, po marcu 1945 r. przejmuje do prowadzenia administracji, nowa, słaba polska władza, zarządzając skąpymi zasobami. Dotychczas ciężar organizacji ochrony ludności niemieckiej i polskiej w zakresie zamieszkania, zdrowia i żywienia – należał do wojska (stąd lokalne placówki wojsk AR i WP). Ciągle brakowało żywności, była ona racjonowana kartkami i dla pracujących głównie.
Jak wspominają Niemcy i Polacy – były wyznaczone deputaty dla pracujących, choć często nie miały one pokrycia ilościowego i ratowano się spożywaniem koniny jako mięsa występującego najczęściej w handlu i na czarnym rynku, na wsi i w wojsku, także w miastach.
Pracujący Niemiec zaliczany był do III kategorii żywionych i na tydzień przysługiwało jemu wg wtedy przyjętych norm:
- 3 funty kartofli (lub 1 400 g chleba), 100 g soli, 100 g octu, 125 g marmolady, 25 g masła, 125 g twarogu,
- za ciężką pracę fizyczną przysługiwało 6 funtów kartofli ( lub 2 500 g chleba).
Pomimo powojennego chaosu wojewoda poznański ustalił, że powiatami nadgranicznymi są: sulęciński, rzepiński, krośnieński i gubiński – podział administracyjny do 1950 roku był już inny, tymczasowi i ulegał zmianom, poprawkom.
Już w lipcu 1945 roku podjęto decyzję ważną dla tej części ziem polskich jaką była kwestia nazewnictwa polskiego – ulic, drogowskazów, nazw miejscowości np.: Landsberg – Kobyla Góra – Gorzów Wielkopolski, Sternberg – Gwiazdowiec – Toruń lub Torzym, Zullichau – Cylichowa – Sulechów, Lagow, Łasów, Łagów. Była to inicjatywa I-go komendanta Milicji Obywatelskiej gen. Franciszka Jóźwiaka. Przez tę decyzję był duży zamęt na placówkach pocztowych i na PKP. Powodem ustalania nazewnictwa były sytuacje, że nazwy tworzono okazjonalnie, żywiołowo i niestety przypadkowo – wg pomysłów napływających od nowych osiedleńców, nawiązując do swoich miejsc, z których Polacy wyjechali – ze wschodu.
Od 15 listopada 1945 r. administracja Kościoła Rzymsko-Katolickiego stabilizowała kościół w Polsce na przejętych ziemiach pod kierunkiem Prymasa Augusta Hlonda po Konferencji Poczdamskiej,
których w Watykanie papież Pius XII nie uznawał. Zmiany musiały następować gdyż właścicielem dóbr kościoła ewangelickiego stał się Skarb Państwa, dekret z 31 października 1946 roku.
Cofające się wojska niemieckie od stycznia do maja 1945 roku ewakuowały się w różnym tempie, tak jak ustalała się linia frontu, jak wyrażano zgodę na takie postępowanie i zachowania ludności cywilnej. Uchodźcy niemieccy ciągnęli od stycznia 1945 r. kolumnami organizowanymi przez Niemców, a po maju 1945 r. przez Polaków.
Głównymi szlakami były:
a) szlak północno-zachodni: Myślibórz – Gorzów – Skwierzyna…
b) szlak zachodni: Świebodzin – Słubice, na rzekę Odrę… (tutaj Łagów i okoliczne wsie)
c) szlak Wolsztyn – Krosno Odrzańskie, Gubin, na Nysę…
Pisząc o problemach Niemców w Łagowie po 1 lutego 1945 r. do 24 czerwca 1945 r. piszę o problemie jaki szerzej występował w tym czasie na obszarze Brandenburgii, o chaosie, głodzie, gwałtach, kradzieżach itp. Na wsiach niemieckich i w Łagowie, na zimę 1944/45 planowano i sumiennie przechowywano zapasy jesienne w kopcach, piwnicach oraz obszarach dóbr ziemskich, co wiosną 1945 roku łagodziło biedę ludności cywilnej i samych Rosjan z AR.
W rzeczywistości tworzącego się tutaj obszaru państwa polskiego powstawały naciski i wielokrotne zalecenia władz dla sołtysów i wójtów, aby likwidować i zacierać oznaki i symbolikę niemieckości (niemczyzny) tych terenów, które faktycznie były (…starać się pomniejszać, likwidować, zacierać i niszczyć…). Takie przedsięwzięcia trwały dziesięciolecia – rozbiórka, odkuwanie herbów, niszczenie cmentarzy, pałaców, zamalowywanie, to planowe działania aż po lata 60-te…
Łagów XX wieku nie miał nigdy stałego garnizonu wojskowego, w 1945 r. mogły przebywać tylko przejściowo luźne pododdziały cofającego się frontu. Leżąc na uboczu, nie miał znaczenia strategicznego dla Niemców i Rosjan.
W marcu 1945 roku pierwsze zamysły władzy cywilnej, czasowo jako Zarządy Gminne ustanawiają ob. Miekowicza, potem jesienią 1945 roku kronika wspomina Henryka Malinowskiego, a kolejnym wójtem, po którym pozostają dokumenty w Archiwum Państwowym w Gorzowie – księgi i zapisy budżetowe, był Jan Więckowicz, były żołnierz II Armii Wojska Polskiego.
Komendantem wojennym w Łagowie był por. Sołonienko, komendantem wojennym po zajęciu Sulęcina w dniu 3 lutego 1945 r. był ppłk. Szeremeta. Łagów jak do 1945 roku był i pozostał w powiecie Sulęcińskim. Cywilnym pełnomocnikiem na tymczasowy obwód sulęciński został Jan Ornas z 22 osobowej grupy operacyjnej, drugim w kolejności został Leon Dębniak – później starosta w Sulęcinie.
Obszar gminy Łagów w grudniu 1946 wyliczono na 12 430 ha = 124 36 km2 z wójtem J. Więckowiczem.
Gdy powołano Ziemię Lubuską (07.07.1945 r.), w jej skład weszły powiaty: sulęciński, rzepiński, gorzowski, pilski, gubiński, zielonogórski, trzcianecki, strzelecki, skwierzyński, wschowski (10 powiatów).
W gminie Łagów w grudniu było 2 150 osób zameldowanych, w gminie Gwiazdowiec (Torzym) było jeszcze 1 485 Niemców – mężczyzn – 308, kobiet 693, reszta to dzieci. Polaków było dopiero 156 w tym mężczyzn 69, kobiet 51, reszta dzieci. Na terenie Sommerfeld (Lubsko) mieścił się czasowo Sztab 5 Dywizji Piechoty, której dowódcą był płk Kupsza, jego decyzje były istotne lokalnie w całym 1945 roku po linii wojskowej. Innym przykładem pozostających jeszcze Niemców w 1945 roku i dopiero osiedlających się Polaków w Sulęcinie są liczby.
W Sulęcinie na dzień 21.06.1945 r. pozostawało ogółem 3 462 mieszkańców – w tym mężczyzn 699, kobiet 1708, dzieci do lat 2 – 118, do lat 14 – 936. W tych pierwszych miesiącach tworzącej się państwowości polskiej w 1945 r. służyło 7 funkcjonariuszy MO, mieli oni do patrolowania ówczesne obszary gminy Łagów.
Osiedleńcy Łagowa i okolic po 1945 r. żyli w tzw. tymczasowości, bo obawiali się, że Niemcy powrócą, zabiorą ziemię i domy, a Polaków zaczną poniżać, wypędzać i mordować - tego samego obawiali się pozostający Niemcy.
Po 1945 r. całe pogranicze – tak nazywane do 1939 r. stało się polskie – decyzją trzech mocarstw. Przesiedlenia podzielono przez historyków na przed poczdamskie i po poczdamskie (17.07-02.07.1945), gdzie wyraźnie widać akcenty postępowania – ostre bezpardonowe i potem złagodzone… Poza grupami KERM i MP w teren wyjeżdżały z Poznania grupy polityczne, aby rozpoznawać nastawienie ludności, zachowania, organizować komórki partyjne, aktywizować za PPR-em.
Zakończenie wojny zaskutkowało oddawaniem władzy wojskowej dla zwiększającej się i umacniającej władzy cywilnej i polskiej, co przyjęto pod datą 28.05.1945 r. Wojsku pozostały obszary gospodarki wojskowej, żywienia wojska, koszary, magazyny, poligony.
Rok 1945 r. ma duże znaczenie dla Toporowa, dużej samodzielnej gminy z ważnym węzłem kolejowym. Tam funkcjonuje ważna placówka terenowa – Państwowy Urząd Repatryjacyjny (PUR) rozciągający z urzędu opiekę nad przybywającymi transportami kolejowymi osiedleńcami ze wschodu, ich rozmieszczaniem do pozostawionych poniemieckich gospodarstw rolnych. PUR udzielał pomocy w zaprowiantowaniu doraźnym i lokalnym transporcie, mocno korzystając z pomocy wojska. W tym czasie wiosną 1945 r. obserwowane były wiosenne powroty Niemców po pierwszych styczniowo – lutowych ucieczkach.
Takie zachowania skutkowały wydaniem Rozkazu Nr 236 Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego z 10 czerwca 1945 r. nakazującego ostateczną konieczność wysiedlenia wszystkich Niemców za Odrę. W rozkazie specjalnym z 25 czerwca 1945 r. szczegółowo instruuje się podległych dowódców, że akcję wysiedleń mają zakończyć do 28 czerwca 1945 r. W realizacji wysiedleń uczestniczyły oddziały siedmiu dywizji oddelegowanych centralnie decyzją MON oraz siódmy (7) Pułk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW). Ich ówczesne oznaczenie to 5, 7, 8, 10, 11, 12, 13. Dywizje Piechoty dyslokowane na obszarze ziem zachodnich, po powrocie z walk frontowych. Wysiedlenia wojskowe (przed poczdamskie) zakończono na początku sierpnia 1945 r. Do wymarszu przesiedleńczego określono warunki indywidualne.
Od 22-26 czerwca 1945 r. różnymi trasami formowano grupy wypędzanych. Z Łagowa i okolic wymarsz nastąpił 24 czerwca 1945 roku w sobotę, w deszczowy dzień, po zgromadzeniu całej społeczności niemieckiej. Jak wspominają żyjący uczestnicy wypędzeń m. in. Łagowa, Toporowa i innych wsi, początki czerwca były upalne, a od 20 czerwca przyszło zachmurzenie i padały deszcze. W Łagowie zbiórka była zarządzona na placu koło sali gimnastycznej i klubu pływackiego (kino Świteź) i gromadzono się na ul. Joannitów i Poźrzadelskiej (Joanniterstraße, Spiegelbergstraße), aby wędrować pod konwojem w kierunku na Odrę. Zgromadzeni oczekujący Niemcy z bagażem ręcznym do 40 kg, zapasem żywności dobrze spakowanym oczekiwali na godzinę wymarszu. Do wymarszu stawić się miał każdy mieszkaniec Lagow i następnych wsi zwalniając gospodarstwa domowe: zajmowany dom, mieszkanie, pozostawiając klucze w drzwiach lub oddając w urzędzie. W Gwiazdowcu/Torzymiu należało zebrać się od 1200 – 1500 z osobistym dobytkiem, najwyżej 15-20 kg, bez pierzyn i przez miejscowość Ötscher/Owczary wędrowano na rzekę Odrę.
Upoważnieni dowódcy mogli stosować regulacje pozwalające zezwalać na inne wymogi. Dowódca 11 dywizji Piechoty zezwalał nawet zabierać w transport konie i woły, aby transport był sprawniejszy. Zwierzęta te odbierano jednak w punktach kontrolnych przed przekroczeniem granicy do Niemiec i pozostawały w Polsce. Podobnie decydowali dowódcy innych dywizji. Wymarsz trwał ok. 3 tygodnie, drogą główną nr 167 wg numeracji niemieckiej do 1945 r. od wsi, do wsi już opuszczonych, splądrowanych, bez mieszkańców stałych. Na trasie do Odry wypędzani spali w opuszczonych budynkach, szopach i stodołach, po rowach i poboczach dróg bez opieki medycznej i prowiantowej. Wypędzeni wspomagali się jak mogli, aby przetrwać ten okres. Konwój był nadzorowany przez 5-7 funkcjonariuszy MO i KBW, w zależności od miejsca przemarszu.
Realizacja wypędzeń w dniach 22-26 czerwca 1945r. trzema różnymi trasami wcześniej wytyczonymi, pokazała nacisk na konieczność osiedleń. Tak się składało, że za Odrą na terenach niemieckich już były i nadal pozostawały oddziały Armii Radzieckiej, tak niedawno rządzące się po stronie polskiej. U wypędzonych nastąpiły te same, znane kłopoty i uciążliwości życia pod nadzorem. Kolejnym problemem była potrzeba leczenia się, żywienia, poszukiwania rodzin, pracy, osiedlania się w różnych regionach państwa niemieckiego. Tam w strefach okupacyjnych następowała normalizacja i odbudowa kraju po czasie nazizmu, wojny i podziału narodu.
Odeszli Niemcy, brakowało Polaków, fachowców w fabrykach do normalnej już codziennej pracy, którą ciągle organizowano. Równolegle z przeprowadzonym przez wojsko usuwaniem Niemców, trwała łagodniejsza forma usuwania osób pochodzenia niemieckiego przez administrację cywilną, lokalną na polecenia z centrali. Była to forma działań przez rozmowy, sugestie, nakłanianie, porozumienia.
Do Łagowa po 1965 roku jednostkowo, za zgodą ministerstwa spraw zagranicznych, po uzyskaniu paszportów przybywali na tereny skąd zostali wypędzeni w czerwcu 1945 roku starsi o 15-20 lat byli mieszkańcy Lagow, Topper, Sternberg teraz w sile wieku i jako rodzice dzieci już urodzonych w RFN. Odwiedzali swój dawny Heimat. Ta część Niemców, która zamieszkiwała obszar DDR miała mówione, ze było to przesiedlenie za Odrę, zaś w domu mówiono, że to było wypędzenie – wypędzenie z ziemi ojczystej! Niestety Polacy od 1940 roku tez przeżyli masowe, wielomilionowe i więcej niż raz przesiedlenia, zsyłki, wypędzenia na terenach Polski wschodniej, a następnie osiedlanie po 1945 r. i latach następnych.
Literatura:
Korzystano z zasobów Archiwum Państwowego – zbiory w Gorzowie Wielkopolskim
A. Toczewski „Bitwa o Odrę”
Ch. Weidlich „Czołgi nadeszły od Jemiołowa” w „KŁ” Nr 1/5/2010
J. Topolski „Rozwój stosunków pol-niem, a problemy pol-niem pogranicza”
Z. Romanów „Ludność niemiecka na ziemiach południowo-zachodnich 1945-1947
H. Szczegóła „Przedpoczdamskie wysiedlenia Niemców z Polski”
W Nr 1/17/2013 opublikowano artykuł pt.: „Zajęcie Łagowa przez Rosjan” str. 29-30.
Zdjęcia mapki:
1. OHB
2. Heimatgruss Meseritz u. Birnbaum Nr 204 März 2013 r.
3. zdj. NN z TVP Wrocław dotyczy wypędzenia 1945 r.
Tekst i zdjęcia
Ryszard Bryl
21 sierpnia 2014
Nieznany nadal szlak turystyczny
Kto nie chce aby ta proponowana tras rowerowa była nadal nieznana, nieczynna? Czy Lasy Państwowe, Nadleśnictwo, czy gmina Łagów?
Obelisk jest aktualny od 16 X 2002 roku. Wyznaczoną trasą można docierać jadąc i wędrując do kolejnych wsi, obszarów zielonych… O zdarzeniu upadku śmigłowca USA podczas ćwiczeń pisały „KŁ” Nr 2/2009 str. 3-18. Red. M. Wojecki
Szlak rowerowy z Łagowa do obelisku (ku czci pilota amerykańskiego M. E. Reece)
Tekst i zdjęcia
Mieczysław Wojecki
15 sierpnia 2014
Ursula Trefny-Kathe --------------------------------------Saarbrücken, 14.09.2013
Szanowny Panie Bryl,
serdecznie dziękuję za Pana list i prośbę o opowiedzenie czegoś więcej na temat naszej piekarni i kawiarni. Cieszę się Pana zainteresowaniem i z chęcią spełnię tę prośbę.
Dzieciństwo spędziłam w domu Ring 1, w tamtych czasach, oba domy stojące jeden za drugim stanowiły całość. Z przodu, od strony ulicy znajdował się sklep, kawiarnia oraz mieszkanie. W głębi, z tyłu mieściła się piekarnia, spiżarnia oraz mieszkania pracowników. Pomiędzy budynkami było podwórze. Tylni dom miał przejście do ogrodu, do którego prowadziły zadaszone schody. Tam w czasie letnim serwowano gościom kawę i ciasto. Nad wodą zbudowany był drewniany taras, goście mogli siedzieć w tak zwanej kolumnadzie, przybudówce do tylnego domu, która prowadziła do jeziora.
W niedzielne letnie dni, z Berlina przyjeżdżały specjalne pociągi z gośćmi. Do Łagowa prowadziło wówczas jeszcze połączenie kolejowe. W tamtych dniach było mnóstwo pracy, nasz personel nie wystarczał i musieliśmy poprosić o pomoc kelnera z Frankfurtu. W niedziele panował w piekarni duży ruch. Nie było wtedy jeszcze chłodziarek, wszystko więc było produkowane na świeżo i chłodzone lodem z lodowni. Na temat lodowni już Panu pisałam. Lód był kruszony, wypełniano nim dwuścienną szafę, w której chłodziły się delikatne wypieki. Pieczenie w robocze dni tygodnia rozpoczynało się o 4.00 rano, o 7.00 bułki były już w sklepie.
Jeden z chłopaków rozwoził rowerem, do którego przymocowana był przyczepka, bułki zamówione wcześniej przez klientów, do ich domów, we wcześniej pozostawionych przez nich torbach. Opróżniona torba była zabierana z powrotem na następny dzień. Zaopatrywaliśmy również Tiergartenhóhe. O 10.00 gotowy był chleb, następnie była pora na ciasto. W niedziele było tylko ciasto, które, jak wspominałam, robiliśmy na świeżo.
Kiedy wybuchła wojna kawiarnia została zamknięta, również ze względu na brak personelu. Piekarnia funkcjonowała dalej, z małą ilością personelu. O starej plebanii i rodzinie Mullerów nie mogę Panu niestety nic opowiedzieć. Wiem jedynie, że ksiądz Muller wraz z dwiema siostrami (Lieschen i Idchen) przeniósł się do Tiergartenhóhe, a plebania została zaadaptowana na przedszkole. Mam nadzieję, że nieco Panu pomogłam.
Proszę wybaczyć, że odpisuję tak późno, ale to ze względu na chorobę i sprawy rodzinne. Życzę Panu dużo szczęścia i pomyślności, łączę serdeczne pozdrowienia.
Ursula Trefny-Kathe
Z języka niemieckiego przetłumaczyła Anna Łukasiewicz
Od wydawcy:
- ul. Ring 1, teraz T. Kościuszki, kawiarnia i hotel Malta, wszystko to było i jest koło Bramy Polskiej,
- Pastorenhöhe – plebania – teraz „Karczma Podzamcze”,
- Tiergartenhöhe – teraz Osiedle Lecha,
- o tragedii jaka miała miejsce przy ul. Ring 1 w lutym 1945, której świadkiem była nieletnia
U. Trefny – Kathe pisaliśmy w „KŁ” Nr 1/5/2010, w artykule „Czołgi nadeszły od Jemiołowa”.