Klimaty Łagowskie
29 czerwca 2014
ROZCZAROWANIE !
Dzień 04.05.2014 r. miał mieć w Łagowie i okolicy swoje uroki i zdarzenia. Do Łagowa przez Zbąszynek, Świebodzin i do końca trasy – do Sieniawy i powrót, przejechał pociąg pasażerski Joannita.
Łagów jeszcze nie jest w sezonie letnim, było chłodno, ale marnieje w oczach ilość zaangażowania, uczestnictwa i drogi aktywizacji. Przejazd pociągu „Joannita” (kompletnie nie wykorzystano oznakowania na lokomotywie) po zaniedbanej trasie to klęska promocji, to żadna promocja przy ogólnie panujących zaniedbaniach.
Nieszczęsna stacja kolejowa d. PKP od dwóch lat podzielona działkami dla UG Łagów i pozostawiona w infrastrukturze Zarządu Nieruchomości PKP Poznań pokazała jednoznacznie – Łagów na d. stacji PKP, nic nie zrobił przez 2 lata…
Czy zrobiono coś na 04.05.14 r. na stacjach w Łagowie, Sieniawie, Gronowie, tam gdzie są pozostałości i żyją w budynkach podstacyjnych ludzie? Odpowiedź jest na zdjęciach z marca i z maja 2014 roku. Bieda i zaniedbania. Czy z tym zadęciem idziemy do Łagowa Zdroju w tym i innych tematach?!
- -
Czy warto pozorować takie i inne przejazdy w lipcu i sierpniu 2014 roku gdy będzie jak wyżej?
Tekst i zdjęcia
Ryszard Bryl
27 czerwca 2014
Łagów kulturalny – oznakowany imprezami
Rok kulturalny w Łagowie jak informują coroczne i całoroczne harmonogramy imprez zaplanowane na 12 miesięcy, to duża i różnorodna ich ilość. Właśnie impreza, uroczystość, plener, tańce, spotkania, wystawy, odwiedziny i sympozja następują jedno za drugą. To zapis harmonogramów 2009, 2010, 2011-12-13…To tutaj do Łagowa, w tej nie zapisanej ilości i czasie, przyjeżdżają tez na spotkania biznesowe ludzie odpowiadający za planowanie o rozwój województwa, urzędnicy i przedstawiciele tworzących się nowoczesnych Stref Ekonomicznych, stratedzy korporacyjni firm i ministerstw.
Wtedy to w ośrodkach wczasowych całorocznych, które dysponują odpowiednimi wielkościami sal konferencyjnych, kawiarni i zaplecza restauracyjnego oraz bazą noclegową wypełniają się gwarem pracy organizacyjnej odwiedzających. Takim lokalem jest tradycyjnie Zamek Joannitów, OW „Leśnik”, OW „Bukowy Dworek” w Gronowie k/Łagowa czy Zespół Wczasowy „Mundi Recra”. Kilka innych placówek o sporym zapleczu i działalności całorocznej może udostępniać swoje zasoby dla działalności zjazdów, konferencji, narad czy wypoczynku: m. in. łagowska SPA, Bajka I, (d. Defka) i budujący swoja bazę inni inwestorzy…
Innym pospolicie potrzebnym w sezonie letnim działaniem jest i musi być najzwyklejsza działalność lokalna, zarobkowa, turystyczna miejscowych, sezonowych głównie, lokali gastronomicznych, ośrodków stałych i campingowych o podniesionym standardzie, a użytkowanych w 1-2-3 dniowych zajęciach lub co najwyżej tydzień, przez wczasujących weekendowo piątek – sobota - niedziela.
Do lamusa odchodzą, a niektóre już odeszły i nie zaistnieją, proste formy wypoczynku: biwaki, obozy harcerskie pod namiotem, Szk. Sch. Młodzieżowe, których sam Łagów miał 3 a w okolicy było ich razem więcej, sezonowo otwierane w budynkach szkolnych gdyż po prostu jest obecnie zbyt mało chętnych. Te formy istnieją nadal, ale w znacznie zredukowanej ilości jak i atrakcji - mała przynależność i działanie w organizacjach młodzieżowych, kiedyś będące domeną aktywności szkół podstawowych i średnich. Łagów miał tutaj do zaoferowania obszary turystyczne, wodne, krajobrazowe i obsługę, miał także schroniska szkolne, Szk. Sch. Młodziezowe odz. PTSM, PTTK w okolicy; Łagów, Kosobudz, Toporów, młodzieżowe na większym obszarze gminy (ostatnie na tzw. Cyplu – półwyspie poległo w 2012 r.).
Łagów w kulturze swojego małego regionu powinien nadal utrzymywać i dążyć do ochrony każdego zabytku, a posiadane już chronić, restaurować i wypełniać życiem czyli działalnością, co w znakomitej większości jest spełniane przy wiadomych środkach finansowych samorządów, (są i działają zamki, dwory, pałace, mosty, wiadukty, Bramy), a niektóre „programowo umierają” – d. stacja PKP, hydropompa – ochronić od zapomnienia to, co stanowiło źródło wiedzy i życia do 1945 i po 1945 r. Izba Pamięci, Skansen Maszyn Rolniczych w Jemiołowie dając dowody dbałości poprzez remonty, wykorzystanie, udostępnianie w nowym przeznaczeniu, lokalnie – zabezpieczając i udostępniając dla masowego turysty to, co stanowi dawną spuściznę budowlaną, przyrodniczą, wyznaniową.
Na lokalnych wodach jeziorowych dążyć i upowszechniać ciche pływanie – przewozy turystyczne łodzi motorowych – spacerowych, wędkarskich, transportowych, akumulatorowych w rozumieniu, że już Niemcy mieli dwie 10-cio osobowe motorówki panów Kobersteina i Jenscha zarabiające i będące atrakcją, a czasy PRL-u motorówkę Bajkę – o podobnej ilości miejsc- dla wczasujących w FWP. W łagowskiej obecnej rzeczywistości zaniechano także innych form zajęć na wodzie – spływy, wyścigi łodzi, kajaków, rowerów wodnych, sporty wodne w sezonie letnim.
Na lokalnych drogach i już oznakowanej większości zadbanych szlaków turystycznych utrzymywać oznakowania, podpowiadać i pokazywać uroki okolicy. Jeszcze raz dążyć do odtworzenia choćby częściowego i jego wykorzystania – szlaku kolei żelaznej Toporów-Sieniawa. Podobnie propagować czynne całorocznie, turystyczno-krajoznawcze indywidualne i z przewodnikiem spacerowe, rowerowe, a zimą narciarskie wędrówki po okolicy szlakami latem poznanymi, co porządnie robi Stowarzyszenie H. Łyskawy…
Łagów kulturalny, to też koniecznie Łagów czysty – Łagów zadbany za rogatkami, na prywatnych obszarach pól, dróg śródpolnych, śródleśnych nie zrażających się gdy mamy zakrzaczenia do ich uporządkowania, a tzw. niczyje podrzucone śmieci do powtórnego usunięcia i porządkowania.
Wtedy po systematycznym usuwaniu wstydliwych wydarzeń w okolicy, będzie można mówić, że we wsiach gminy w Łagowie jest obszar zadbany, że ludzie miejscowi dbają, że rozumieją, że chcą tutaj żyć, zarabiać!
Aby o Łagowie mówić, że jest to Wiejskie Centrum Kultury dbające o swój wizerunek, trzeba przeprowadzać stałą pracę i opiekę lokalną o już posiadane dobra. Trzeba dbać i dbać i dbać!
Łagów w sezonie letnim, to Łagów wypoczynkowy, turystyczny, sportowy z dużą ilością lokalnych i ponad lokalnych imprez masowych, organizowanych w plenerze, na trasie, w Amfiteatrze, ośrodkach agroturystyki, zespołach boisk sportowych już i nareszcie wybudowanych, odnowionych, czynnych, dla młodych i starszych, indywidualnych i festynowych zlotów, pokazów, prezentacji.
Już na stałe wpisało się ogromnie pozytywnie w działaniu, lokalne Stowarzyszenie Turystyki Rowerowej i Pieszej od wiosny do jesieni chodzące i jeżdżące po okolicy, znakujące szlaki, budujące miejsca wypoczynku na trasie. Dzięki tej cennej i czynnej inicjatywie, jakże wielu już wie, co było, co jest, w Kosobudzu, Toporowie, wie jak dotrzeć drogami leśnymi do Kłodnicy, Niedźwiedzia, ale też Wielowsi, Wędrzyna, nad jezioro śródleśne, Malcz, czy Buszno i Buszenko, tak czyste jak jeziora w Łagowie i inne małe akweny, skąd wypływa Pliszka.
Każda wieś gminy Łagów ma już za sobą czasy aktywnego rolnictwa, bo ten czas pokoleniowo przeminął, ale to czas zarabiania sezonowego, to na wieś przenoszą się firmy handlowe lub wsie pustoszeją, gdy nie tworzą, nie odtwarzają i nie podtrzymują tradycji. To obecnie w lubuskiej rzeczywistości trzeba robić i odtwarzać zabawy taneczne, biesiady integracyjne przypominające tradycję miejsca skąd pochodzimy, skąd przyszliśmy, co pozostało w lokalnej pamięci, w kolejnym pokoleniu, wszak uruchamia się świetlica wiejska.
Istniejące zasoby Łagowa pozwalają w całości realizować przedsięwzięcia lokalne – powiększająca się baza wypoczynkowa, jej różnorodność oraz baza gastronomiczna, pozwala prezentować się jeszcze ciekawiej, szerzej i dostępniej, masowo i dłużej.
Tegoroczną nowością będzie lokal gastronomiczny w odrestaurowanej Pastorówce z XIX wieku przy ul. T. Kościuszki 1 – piąty w obszarze pomiędzy Bramą Polską, a Bramą Marchijską (brak tablicy z jej historią). Intensywniej winien być zagospodarowany Amfiteatr, oddany do użytku w listopadzie 2010 roku, który poza tradycją Lubuskiego Lata Filmowego nie jest zbyt mocno wykorzystywany. A lato pozwala i zobowiązuje do imprez pod chmurka. Szczególnie, że kino stałe „Świteź” już ostatecznie odeszło w przeszłość.
Interesującą jest formuła Projektu Magla ze swoimi przedsięwzięciami przy ul. B. Chrobrego, w ciągle niezmiernie małej przestrzeni dla Łagowian, okolicy i przyjezdnych w sezonie, z rzeczywiście aktywnym programem pracy i propozycji miesięcy letnich (nadal w prognozie jest budowa obiektu większego). Ałły Trofimiejkowej – Herman.
Do ludzkiego, poważnego i porządnego działania roku 2013/14, bo to będzie widać, są realizacje porządkowania ochrony i zagospodarowania obiektu Hydropompa przy ul. 1 Lutego, oraz pozyskanych zasobów postacyjnych – nieistniejącej stacji PKP Łagów przy ul. Dworcowej.
Suma tych zdarzeń, sezon letni, ilość i jakość wydarzeń turystycznych, dadzą podstawę do pokazania i opisu dokąd zmierza Łagów – dawniej PRL-owska Perła Ziemi Lubuskiej, teraz jakby zaśniedziała nieco i tkwiąca w miejscu, jakby niemocy. Ale nadal tutaj cicho, zdrowo i turystycznie jest. I nie u wszystkich tak może być! A może być lada rok ustalonym miejscem zdrojowym ponownie nabierającym czystych i zdrowych rumieńców na cały rok działalności kulturalnej i rozrywkowej wczasujących, leczących się i dającym potrzebną i porządną pracę miejscowym wokół – jak kiedyś było w istniejących zakładach pracy- lokalnie.
Łagów kulturalny, wczasowy, turystyczny, codzienny, to Łagów zwykły, ale zadbany w sezonie letnim i poza nim, starający się być inny, ale wyróżniający się pozytywnie w okolicy i regionie – od lat ma takie szanse i zadatki – łączy stare, którego większość i nowe trendy – pokazujący co lokalne, czyli przyciągający nowych i nowych, przyciągający każdego, kto tutaj zajrzy, pomieszka pooddycha czystym powietrzem tych stron.
Minus, to lokale gastronomiczne, łagowskie, niestety tylko sezonowo otwarte, a więc krótko, bo brak aktywnej grupy wypoczywających w X, XI, XII miesiącu roku. Łagowskie obszary, to lokalność inna, tradycja na wsiach do pokazania na jarmarku, zlocie, zabawie, meczu piłki nożnej, LZS-owskiej i OSP-owskiej imprezie masowej, kościelnej. Warto jeszcze uchwycić to, co przywieziono ze sobą ze wschodnich terenów Polski, pokazać coś od podstaw, inną wędzonkę, kiełbasy, szynki, placki różnorodne oraz przeróżne smakujące smaczności. A jeszcze zupy, sosy, przetwory warzywne. Częstować, biesiadować, pokazywać co umiemy, co przekazali dziadkowie i rodzice.
Tutaj jakby wstydzono się pokazać coś z tego, co jedli pradziadowie, co było przysmakiem świątecznym, strawą codzienną jedzeniem pospolitym, a biednym, bo i tak było (tzw. wiosenne przednówki). To warto pokazać, a i na tle rozmaitości kuchni innych narodów kuchni włoskiej, francuskiej, niemieckiej. Jest tego braku usprawiedliwienie – za mały obrót, za mało ludzi w codzienności, ale to nie powinno odstręczać. Zakupić u innych, w sklepie, odgrzać i podać – to każdy po paru próbach potrafi! O tym wiemy wszyscy.
Stąd w ratowaniu budżetu po sezonie pozostają oprawy pod uroczystości zbiorowe – sympozjum, zlot, zjazd, konferencja itp. A gdzie jest dom kultury w Łagowie – całoroczny i pod dachem?!
Ryszard Bryl
Słowniczek:
PTTK – Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze
PTSM – Polskie Towarzystwo Schronisk Młodzieżowych
Szk. Sch. Mł – Szkolne Schroniska Młodzieżowe
25 czerwca 2014
Obrazki z Buchmühle (Zamęcina teraz)!
Obszar końca jeziora Trześniowskiego teraz od lat pustego i będącego w granicach administracyjnych Łagowa, to do 1945 roku Buchmühle – Bukowy Młyn, wtedy zagospodarowane miejsce rekreacji dla mieszkańców okolicznych wsi i letników tam docierających indywidualnie i zbiorowo w zorganizowanych grupach w czasie rozrywki świątecznej, letniej, wodnej i turystyki pieszej.
Miejsce to, od początku XX wieku było już miejscem znanym, odwiedzanym, a bite drogi wyłożone kamieniem polnym pozwalały dojechać konno, furmanką, saniami i pieszo, idąc tam, aby podziwiać okoliczne krajobrazy.
Tam też do lutego 1945 roku mieszkała rodzina Arnhold prowadząca restaurację, hotel, młyn, małą przystań wodną dla łodzi pływających po jeziorze, a także dwóch dziesięcioosobowych łodzi motorowych pływających między Lagow - Buchmühle - Grünower - Mühle należących do mieszkańców Jenscha i Kobersteina z Lagow.
To wszystko stało się przeszłością, gdy w lutym 1945 roku przeszedł front, a jacyś czerwonoarmiści splądrowali obejście, zamordowali właścicieli, niszcząc tradycję, obszary upraw i perspektywę trwania.
Nowi osadnicy w okolicznych wsiach, już w pokojowym czasie po 1945 roku dokończyli dzieła zniszczenia i plądrowania – zabrano, rozebrano wszystko co było trwałe w tamtym miejscu, resztę zrobił czas i zaniechanie. Wojsko też nie interweniowało.
Drugą częścią rodziny Arnhold już w Lagow byli właściciele warsztatu mechanicznego, prowadzący też dystrybucję paliw. Niektórzy członkowie rodziny, wtedy dzieci, mieszkają dziś w szerokim świecie – Kanada.
W roku 2012 i 2013 strona niemiecka grupy roboczej spotykającej się corocznie w Łagowie jako pierwsza zaczęła kontakt z dawniej zamieszkującymi tu członkami tej rodziny i pan Helmut Sommer pilotuje opracowanie pisemne.
Także wydawca „KŁ” jest w kontakcie listowym z tamtymi osobami, które już nadesłały do tłumaczenia wspomnienia tamtych czasów i okolic. O tym też napiszemy.
W tym tekście pokazujemy zdjęcia – pocztówki z obszaru Buchmühle jakie zgromadziliśmy w archiwum „KŁ”.
Tekst i zdjęcia
Ryszard Bryl
24 czerwca 2014
Na Zamęcinie teraz (Buchmühle dawniej)-cz. II
Tekst w KŁ nr 2/18/2013 o Buchmühle zwanym teraz Zamęcinem pokazał kilkoma niemieckimi pocztówkami jak było. W tym krótkim tekście, teraz pokazujemy to, co pozostało, co jest, co widać w tej okolicy gdzie ze strumyka czystej wody rozpoczynało się jezioro Trześniowskie duże, głębokie, polodowcowe, czyste wodami. Tutaj w polskiej rzeczywistości po 1945 roku zrujnowano wszystko, dokładnie całość i co zastano, zajmując tereny dla Polski zachodniej. Inaczej patrząc, to wszystko co zastano mogło być wykorzystane i rozwijane już z dziesięciolecia temu wstecz – niestety nic, takiego nie zaistniało. Buchmühle – Bukowy Młyn, Buchwald – Bukowy Las – nazwy znane, las pozostał, już od 1937 roku u Niemców ustanowiony obszarem rezerwatu prawnie chronionym. Teraz to obszary „Buczyn Łagowsko-Sulęcińskich, a Rezerwat Przyrody „Buczyna Łagowska” ustanawiany w 1968 roku.
Jak pięknie mogłoby tutaj być, jaka kontynuacja i postęp, ale tak się nie zamarzyło nikomu, czas zrobił swoje, brak kontynuacji.
I mamy rok 2013 przed sezonem letnim, w sezonie letnim kolejnym, czy po lecie. I jak mamy – tylko ogólnie turystycznie, jest teren do wędrówek pieszych, złazów i przejazdów, bo są utrzymywane jakoś drogi lokalne, którymi rowerzyści, samochodziarze, piechurzy wszelkiej maści mogą przemierzać te obszary. I tak odwiedzić można górę, jak nie górę Bukowiec, górę Gorajec, dotrzeć do lasu cisów, do Sieniawy i terenów dawnej kopalni w tej części nieczynnych, do
Wielowsi przez Długoszynek, do Trzemeszna Lubuskiego czy kontrolowanych wojskowo terenów Wędrzyna z poligonowymi ciekawostkami, do jeziora Buszno i Buszmenko, tak czystych jak j. Trześniowskie. Ale tam już Żandarmeria Wojskowa legitymuje intruzów. A jeszcze pobliskie tam
tereny kiedyś tajne Armii Radzieckiej czujnej za swoimi „cygarami”, byłyby do oglądania historycznego. Niestety już zniszczono ten obszar, budowle pewnie aby ciekawscy nie „zadeptali” lasów!?
Dojazd, dokładnie do Zamęcina (Buchmühle) był i jest łatwy, dostępny czyli jak do 1945 roku – tym samym jeziorem, tymi samymi drogami lasów bukowych i to z kilku kierunków. Drogami wyłożonymi kamieniem polnym, prawie w całości będącymi ułatwieniem w jeździe i pieszej wędrówce. Można docierać z Łagowa przed Łagówek do dawnego miejsca rekreacji turystycznej. Tak samo z Łagowa przez wieś Jemiołów kierując się na dawna nieistniejącą wieś Groß Kirschbaum (Trześniów) oglądamy tereny opuszczone z nakazu wojska niemieckiego i po 1945 polskiego zajmowanego pod poligon ćwiczeń wojskowych.
Tak trwa do teraz, a obszary przyrodnicze są pod specjalnym nadzorem. Lasów Państwowych i dowództwa wojskowego w pobliskim Wędrzynie. Gdzieś tutaj także, idąc dalej i kierując się na południowy – wschód była osada o 12 domach i 124 mieszkańcach leśnych, po której nie ma już od ok. 100 lat śladu. To było Simonshöhe (wzgórze Simona), teraz na mapie widniejące jako góra Jemiołów. Z tych dróg, ścieżek, szlaków oznaczonych i całorocznie widocznych, można dotrzeć do Buchmühle, do tego co pozostało, do ruin tylko, do śladów ostatnich, choć czyste wody płyną i płyną. Z tamtych dróg kierować się można na Wielowieś, Długoszynek, Wędrzyn, do Sulęcina, Templewa i tam gdzie chcemy być.
Tam na Buchmühle tętniło życie, tak daleko, a tak blisko faktycznie – gdy było lato, pogoda, ówcześni letnicy. Tam gospodarze i mieszkańcy tej okolicy prowadzili lokalną całoroczna gospodarkę, turystykę, pokoje hotelowe, hodowlę ryb w stawach itp. Okoliczne wtedy niemieckie wsie, jej mieszkańcy też stawali się uczestnikami dostępu do lokalnego folkloru i do Lagow, Lagowa międzywojennego do 1945r.
Łagów do 1945 roku był trochę większy od innych wsi, miał tradycje pojoannickie, zabudowę miejską, siedzibę władz gminnych, dbał o kulturę i życie mieszkańców, oraz przyjezdnych.
W ramach lokalnych poszukiwań i porównań na starych mapach niemieckich, istniejąca tam kolonia lub folwark miejscowość Simonshöhe, która była chyba osadą leśną, rolniczą i utrwalono ten czas na karcie pocztowej Gruß aus Simonshöhe”. Jest ten obszar jeszcze nam nieznany, na razie „nie odkryty” także przez ostatnie pokolenie żyjących Niemców, którzy spotykają się w Łagowie, berlińskim Tegel i innych grupach dawnych mieszkańców. Gdzieś tam byli
mieszkańcy lasów, leśnictwa tamtych czasów, pracując przy Potaschhütte. Kiedy zakończyło się działanie, praca i zamieszkanie na Simonshöhe – chcielibyśmy to opisać i utrwalić w pamięci?!
Tekst i zdjęcia
Ryszard Bryl, archiwum „KŁ” i Muzeum Regionalne w Świebodzinie